sobota, 26 grudnia 2015

Epilog :**

- Z panią Francescą wszystko dobrze urodziła zdrowego synka , mogą państwo do niej wejść - oznajmił doktor i odszedł w stronę wołającej go pielęgniarki ..
- Dziękujemy - odparłam i ruszyłam w stronę sali ,  a za mną "czołgali się " Fede , Diego i Mercedes . Weszłam do sali i popatrzyłam na Francesce tryskającą szczęściem , która trzymała na rękach słodkiego królewicza ..
- Kochana - mówię podchodząc do niej
- Lu - zaśmiała się
- Mogę ? - zapytałam z uśmiechem patrząc na chłopca
- Jasne - odparła podając mi śpiące dziecko
- Jaki spokojny - zaśmiałam się
- Hahaha wygrałam - zaśmiała się Mechi , kierując swoje słowa do Federico , wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni - zakład - dodała z uśmiechem
- Ale to nie fair - powiedział Federico
- Jak to nie fair , ja wygrałam - zaśmiała się mała i my wszyscy razem z nią ..- A ciociu jak go nazwiesz ? - zapytała po chwili głaskając małego po główce .
- Nazwę go .... Jorge - powiedziała Fran , a w oczach Mechi widziałam radość
- Wybrałaś moje imię ? - zapytała
- Tak kochanie - odparła Fran , a Mercedes ją przytuliła .
- Dobrze my już idziemy  - powiedziałam , a wszyscy na mnie krzywo spojrzeli ..  - no Francesca musi odpocząć - dodałam ,a oni zawyli ... i ruszyli do drzwi ..
- Pa - powiedziałam oddałam jej dziecko i wyszłam z sali ..

2 tygodnie później ..

- Mechi , idziemy - odparła Lu donośnym głosem , który rozszedł się po całym domie ..
- Mamo , zaraz - powiedziała naburmuszona Mercedes tym , ze musi już iść , oderwała się od łóżeczka Jorge , pocałowała jego czółko i wyszła smutna z pokoju ...
- Jak chcesz to możesz zostać - odparłam z uśmiechem
- Takkk , mamo mogę , proszę mogę - krzyczała
- Skarbie , ciocia musi położyć Jorga - odparła Lu
- Ja się nią zajmę - odparł Diego
- No właśnie wujek się mną zajmie - mówiła jak katarynka Mechi
- No dobrze - odparła po chwili Lu
- No dobra kochana ja idę położyć Jorge bo aż się o to prosi - powiedziałam gdy usłyszałam donośny krzyk mojego synka ..

***********

Dzisiaj spotykam się z Violettą , ponieważ ma mi coś ważnego do przekazania .. Co do tego wszystkiego z Zackiem wszystko sobie obgadaliśmy i jest dobrze , Fran no po prostu zniknęła i muszę  się z tym pogodzić .. Wstałem leniwie z łóżka , wykonałem poranne czynności i poszedłem do kuchni gdzie wyjąłem z szafki płatki , które zalałem mlekiem , siadłem przy stole i zacząłem konsumować wcześniej zrobiony posiłek . Gdy go spałaszowałem , umyłem po sobie naczynia i poszedłem do pokoju gdzie siedział mój brat .. Siadłem obok niego ..
- Co oglądasz ? - zapytałem
- Szczerze .. Nie wiem - zaśmiał się
- Ahaha - zaśmiałem się
- A tak w ogóle o co chodzi z tą Francescą ? - zapytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony
- Skąd ty wiesz ? - zapytałem
- Wczoraj przy śniadaniu biłeś się poranną gazetą , mówiąc " nie myśl o Francesce " - zaśmiał się naśladując moje wczorajsze zachowanie
- To dziewczyna , która .. która wyjechała - powiedziałem cicho
- Konkrety młody - zaśmiał się , co mu się tak humor trzyma
- No spotkałem ją na imprezie i zaczęliśmy ze sobą razem no wiesz , zaczęliśmy się przyjaźnić , ale ona wyjechała , po prostu zniknęła - odparłem , a po mojej głowie przewijały się mi wszystkie spędzone razem chwilę ..


- Nie wiesz dlaczego wyjechała ? - zapytał
- Nie mam pojęcia - odparłem
- Nie kręciłeś z żadną ? - zapytał
- Nie .. znaczy .. no trochę .. z Violą .. - wyjąkałem - ale nie wracajmy proszę - dodałem
- No jak chcesz - odparł , a ja dostałem wiadomość od Vilu , żebym za dzisięć minut był w parku ..
Więc wyszedłem i ruszyłem na wyznaczone miejsce ..
- Co się stało ? - zapytałem stojąc oko w oko z Violettą .
- Leon ja ja jestem w ciąży - powiedziała , wtuliła się we mnie i rozpłakała ..
- Jesteś pewna ? - zapytał
- Tak , za dziewięć miesięcy będziemy mieli dziecko - odparła z płaczem ..

**********
Hej kochani :*
Tak prezentuję się epilog ;)
Podoba się  ? Mi nie szczególnie ..
No , ale dobra w nowym roku już , pierwszy
rozdział drugiej części :* No i nawet jeśli
ten epilog nie jest za fajny to i tak , chcę
żeby była odpowiednia ilość komów pod tym postem :**
Może szantażyk 8 komów - next , nie licząc mojego
odpisywania :**
 
Kocham
D.C
 
PS. Wszelkie błędy poprawie jutro ! :*

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 22 - Ona rodzi ! ;)

Dedykuję ten rozdział Mel Blanco
 dziękuję za to ,
że byłaś ze mną od samego początku ! :* 



Wstałam rano patrząc na zegar , który wskazywał 9.00 , zwlekłam się leniwie z łóżka , kierując się w stronę łazienki , w której wykonałam poranne czynności , zeszłam do kuchni , przechodząc przez salon , w której Mechi przyglądając się pięknie przystrojonej choinki .
 Była smutna . Podeszłam do niej i siadłam delikatnie na fotelu stojącym nieopodal małej .
- Co się stało stokrotko ? - zapytałam , gdy zwróciła na mnie uwagę .
- Nic - powiedziała spuszczając głowę
- Mnie nie oszukasz teraz jestem jak Mikołaj z dużym brzuchem - zaśmiałam się , a ona spojrzała w moją stronę i się uśmiechnęła . Podeszła do mnie siadając na ziemi .
- Boje się - powiedziała podciągając nogi pod brodę
- Czego ? - zapytałam zdziwiona , czego może się bać 5 latka .
- Zmian - odparła cicho
- Czego dokładnie ? - zapytałam z niedowierzaniem , ze rozmawiam na temat zmian z malutką .
- To wszystko co się dzieję ... Spędzam pierwsze święta z daleko od domu ... I straciłam ciebie .. - odparła smutno
- Kochanie - powiedziałam próbując stanąć , jednak nie mogłam , już niedługo termin , mój czyn przerwała Mechi , każąc mi siąść - nigdy mnie nie stracisz kruszynko ... To moja wina , że tu przyjechaliście .. - powiedziałam próbując uporządkować wszystkie swoje myśli .
- Ciociu to nie twoja wina ... - powiedziała ponownie siadając na podłogę i otulając swoimi małymi rączkami nogi .
- Czemu myślisz , ze mnie straciłaś ? - poruszyłam ważną kwestie
- Bo ty wszystko robisz dla tego dziecka - prychnęła , a ja westchnęłam - wyjechałaś i nas zostawiłaś ... w ogóle nikt się mną nie interesuję - odparła , a z jej oczu poleciały łzy .
-  Kochanie wszyscy cię kochamy , to wszystko jest tylko przejściowe , zobaczysz będzie dobrze - nie wiedziałam kogo uspokajam siebie czy ją - Dzisiaj jest twój dzień praktycznie wszystkie prezenty są dla ciebie - dodałam i rozłożyłam ręce , by się we mnie wtuliła .

 
**************
 
Wstałem rano w ogóle nie chciałem schodzić na dół wiedząc , że się p nim pałęta ten śmieć . W dodatku dzisiaj wigilia .   Zajebiście . Na wieczór idę do Violki , nie wiem po co z nią w ogóle jestem , ale chyba jednak wolę spędzić święta z nią niż z Troyem . Byłem niestety zmuszony zejść na dół ponieważ mój żołądek domagał się jedzenia , jak przypuszczałem był w salonie , oglądał Tv , przeszedłem szybkim krokiem do kuchni . Zachowuję się dziecinnie , ale ja inaczej nie mogę . Musicie sobie to wreszcie wyjaśnić - powiedział kawałek rozsądku . Ale ja nie potrafiłem , mimo , że minęło tyle czasu ..  Wyjąłem z lodówki potrzebne składniki do zrobienia kanapek . Zrobiłem wielki talerz kanapek i wielki kubek herbaty i skierowałem się na górę z zamiarem przesiedzenia tam cały dzień . Jednak moje plany zepsuł Troy wołając mnie , wróciłem się z niechęcią na dół i czekałem wyczekująco na jego poczynania .
- Masz zamiar się przede mną się ukrywać  cały dzień , ukrywać w pokoju - powiedział nie odwracając wzroku od telewizora , spojrzałem zdziwiony w jego stronę , odkładając talerz i szklanke na stolik .
- Znam cię - odparł podnosząc głowę znad telewizora .
- Nie znasz mnie - krzyknąłem zdenerwowany - nigdy się mną nie interesowałeś , nigdy ! - dodałem wściekły chcąc iść na górę , ale nie mogłem , chciałem usłyszeć od niego przeprosiny ?
- Skąd to możesz wiedzieć ? - zapytał z parszywym uśmiechem
-  Bo gdyby było inaczej , nie zostawiłbyś nas , nie zostawiłbyś mnie . Nie tłumacz się Każdego dnia patrzyłem w okno pytając rodziców , kiedy wrócisz i nawet szukałem cię na własną rękę , a gdy cię znalazłem te pieprzone 3 lata temu to pieprzyłeś się z moją dziewczyną . Kochałem ją , zniszczyłeś mnie ! - wreszcie powiedziałem to co chciałem już powiedzieć mu od dawna
- Ja nie .. nie wiedziałem - odparł cicho
- Skąd mogłeś wiedzieć ty pieprzony egoisto ! - wydarłem się , a z moich oczu poleciały łzy .
- Może nie byłem idealnym bratem ... - przerwałem mu - ja nie potrzebowałem idealnego brata ja potrzebowałem ciebie ... Po tym co mi zrobiliście .. Tego wieczoru obiecałem sobie , że już nigdy się nie zakocham , nie dam się zranić dziewczynie . Zrobiłeś ze mnie , zrobiliście ze mnie pieprzonego podrywacza bez serca . - dodałem siadając załamany tym wszystkim na podłodze .
- Ja wiem , że cię zraniłem przepraszam . Wiem , ze to nic nie pomoże na pewno nie tobie , ale ja nie wiem co powiedzieć . Po prostu to wszystko mnie przerosło . - odparł podchodząc do mnie - proszę , wybacz mi dziś święta nie chcę się z tobą kłócić - powiedział i usiadł obok mnie
- Wiem , że dziś Święta , ale ja ... - mówiłem wstając - ja nie mogę - powiedziałem i wziąłem moje wcześniej przyrządzone jedzenie do pokoju , gdzie spędziłem resztę dnia , a wieczorem poszedłem razem z Violettą ...
 
 
*********
 
 
- To dla ciebie - powiedziałam do Mercedes podając jej wcześniej zapakowany przeze mnie prezent .
- Dziękuję ciociu - powiedziała i mnie przytuliła
- Nie zobaczysz ? - zapytałam
- Wystarczy , że jest od ciebie mam pewność , że jest cudowny - powiedziała i pocałowała mnie w policzek .
- To dla ciebie Fran - odparła Lu i podała mi pięknie ozdobione pudełeczko
- A to dla ciebie - odparłam podając jej prezent . Otwarłyśmy i ku naszemu zaskoczeniu dostałyśmy te same prezenty czyli ręcznie robione albumy z naszymi zdjęciami , więc zaczęłyśmy się śmiać , przez co Diego stwierdził , że go przerażamy .
Ta piękne chwilę nie trwały długo ponieważ poczułam mocne ukłucie w podbrzuszu , dlatego musiałam usiąść . Wszyscy do mnie podbiegli .
- Wody jej odeszły ! Ona rodzi ! - słyszałam krzyki .
 
 
0.00
 
 
- Czekamy już 3 godziny chłopaki , martwię się - odparłam z niepokojem
- Spokojnie Lu , nic się nie dzieję - powiedział Diego , jednak do mnie nic nie docierało .
- Diego ma racje , nie panikuj tak kochanie - odparł mój kochany mąż kołysząc na rękach naszą córeczkę . Po chwili z sali wyszedł lekarz , który powiedział :
- Z panią Francescą wszystko dobrze urodziła zdrową/zdrowego ..........
 
 
 
************
Hej robaczki !
Przepraszam , że ostatnio rozdziały są nie za często ,
ale odpowiedź na to pytanie  znajdziecie pod
 poprzednimi rozdziałami ... Mam nadzieję , że to się zmieni :)
A no i zapomniałabym pod tym zadajecie mi
pytania , na które mogę znać , lub znam odpowiedź .
mogą dotyczyć mojej osoby , tak po prostu ,
pytajcie o co chcecie ;**
 
Kocham
D.C
 
P.S . Jeśli chodzi o next to jeśli pod tym
postem pojawi się  odpowiednia ilość
komentarzy (według mnie ) , dodam jeszcze
przed nowym rokiem , a może nawet w pierwszy
dzień świat . Zastanowie się ;)))
 
2 .P.S. Odpowiadam na wszystkie pytania , bez
wyjątku , więc jeśli nie masz konta , a chcesz się
czegoś dowiedzieć  , pytaj śmiało :)




środa, 16 grudnia 2015

Rozdział 21 - Troy ?

- Federico , rusz się za niedługo mamy samolot , a ty jeszcze nie gotowy - wrzeszczałam na mojego jak zawsze nie ogarniętego męża .
- Już , już - mówi zdyszany biegnąc po schodach . Bierze mają torbę i wychodzi z domu , patrzę na Mercedes  która stoi podekscytowana , czekając na jakiś ruch z mojej strony .
- Gotowa na pierwsze święta poza domem - w zamian odpowiedzi dostałam krzyk radości , mojej księżniczki , wzięłam ją za rączkę , wyszłyśmy na świeże powietrze , zakluczyłam nasz dom i wprowadziłam Mechi do samochodu , zapinając pasami , a mała rozsiadła się w swoim czerwonym foteliku .

3h później

Jesteśmy już na szczęście na miejscu Mechi strasznie narzekała w samolocie , na szczęście to już koniec całej podróży . Stanęliśmy pod domem Francesci , i zadzwoniliśmy dzwonkiem , po chwili drzwi otworzył nam Diego z uśmiechem na ustach przywitał nas i wprowadził do środka mówiąc , że Fran poszła do lekarza .
- Nie poszedłeś z nią ? - zapytałam zdziwiona
- Chciałem , ale ostatnio dostałem piękny wykład pod tytułem " nie jestem kaleką " .. - oznajmił znużony .
- Znam to coś , jak Lu była w ciąży , też miałem ten wykład , parę razy spałem na kanapie , czasami na podłodzę . -  powiedział Federico dostał mocnego kuksańca w bok , a po całym domu rozszedł się głośny śmiech Mercedes .
- Diego już jestem - słyszę głos Fran , natychmiast biegnę w stronę drzwi wejściowych i ją mocno przytulam .
- Lu to ty ? - powiedziała wesoła Fran
- Tak to ja . - oznajmiłam ze śmiechem
- Tęskniłam . - powiedziała ocierając łzę wypływającą z jej oka .
- Ooo ja też , nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziałam odrywając się do niej . Po chwili usłyszałam głos Mechi , która podbiegła do Fran i wyciągnęła w jej stronę ręce , Francesca kucnęła delikatnie i przytuliła Mechi
- Jak wyrosłaś ślicznotko - powiedziała do niej Francesca
- Ty ciociu też - powiedziała Mechi i pogłaskała ją po brzuchu , a ja momentalnie spłonęłam rumieńcem
- Mercedes . - zwróciłam jej uwagę
- Spokojnie - odparła Fran - to kochanie jest dzieciątko , takie jak ty - odparłam z uśmiechem
- Zjadłaś je ? - zapytała , a Francesca wybuchła śmiechem .
- Nie skarbie nie zjadłam go . - odparła ze śmiechem . Mała spojrzała na Francesce i chciała coś jeszcze powiedzieć , ale jej przerwałam .
- Mercedes może skończysz już ten wywiad twoja ulubiona bajka już się zaczęła - powiedziałam , a ona pociągnęła Diego opowiadając mu o swojej ulubionej bajce .
- Federico . - odparła Francesca próbując podnieść się z podłogi , pomógł jej w tym Federico .
- Hej Frania - powiedział przytulając do siebie ciężarną .
- Nie pozwalaj sobie - zaśmiała się Fran i walnęła go lekko w bok .
- Ej - jęknął Federico , trzymając się za bok - to bolało - mówił masując bok .
- Walnęłam cię w drugą stronę - roześmiała się Francesca , a ja z nią , a Fede odszedł od nas " fochnięty " .
- Chodźmy na górę - powiedziała z uśmiechem moja towarzyszka prowadząc mnie na górę .  Gdy doszliśmy zakluczyła drzwi i zapytała
- Jak tam BA ? -popatrzyłam na nią smutno
- Leon był u nas pytał o ciebie , powiedzieliśmy , że wyjechałaś - odparłam , a Francesca popatrzyła w stronę okna .
- Lu nawet nie wiesz jak się czuję , czuję się zagubiona , tęsknie za nim , tęsknie za każdym dniem spędzonym razem , myślałam o tym wszystkim i wiesz co byłam głupia w tej sytuacji powinnam zachować sie egoistycznie , powinnam pomyśleć o sobie i o ... dziecku - pogłaskała swój brzuch - myślałam o tej suce z którą się całował i o nim . Zniszczę mu życie - zaśmiała się gorzko przez łzy - nie pomyślałam o sobie z każdym dniem , upewniam się , że źle postąpiłam . Ja nie wiem czy jestem gotowa , to wszystko za dużo jak dla mnie . Nigdy nie wyobrażałam sobie , siebie jako nastoletnia matka bez .. chłopaka . Nie mogę tego wszystkiego sobie poukładać za parę tygodni pieluchy , smoczki , ubranka , butelki , a on totalna samowolka . Boje się pojawić ponownie w jego życiu , a może nie chcę , żeby on niszczył moje życie ? Wiem jestem głupia ty na moim miejscu byś pociagnęła go do odpowiedzialności , ale ja nie potrafię , nie teraz , nie mam na to siły . Co miałabym mu powiedzieć , pojawić się po pięciu miesiącach i oznajmić , ze jestem z nim w ciąży . - powiedziała wszystko co jej leży na sercu , przytuliłam ją do siebie , pozwalając jej wypłakać się .

Leon

Wstałem kolejny dzień bez niej , czuję , że jej już nigdy nie zobaczę , niby jestem z Violettą , ale Francesca zostawiła dużą dziurę  w moim sercu , a teraz wyjechała z Diego , nie mam do niej kontaktu czuję się okropnie . Nie wiedząc co ze sobą robić , schodzę powolnie z łóżka kierując się w stronę łazienki , gdzie wykonuję poranną toaletę . Schodzę powolnie ze schodów i kieruję się w stronę drzwi do których ktoś nachalnie dzwoni , otwieram je , a moje zdziwienie sięga granic .
- Troy ? - pytam zdziwiony
- Hej bracie -  mówi z uśmiechem wpraszając się do środka , zamykam drzwi
- Skąd się tu wziąłeś ? Skąd wiesz gdzie mieszkam  ? - pytam wściekły , a on uśmiecha się podle .

*************************
Hej Kochani ! :*
Jest next , jak się podoba ?
No i nowa postać Troy jutro powinien 
się pojawić w zakładce bohaterowie , bo dziś już jestem
 zmęczona .. Jestem trochę smutna ilością komentarzy 
pod ostatnim postem .. Jeśli się nie poprawi pomyśle nad
zawieszenie bloga przed końcem pierwszego sezonu :* 
Do następnego ( jeśli się pojawi ) !
Kocham 
D.C


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 20 - Mikołajki / Natrętne baby :**


Uśmiechnięta zeszłam po schodach trzymając się kręgosłupa , dziś mikołajki . Gdy byłam mała uwielbiałam spędzać ten okres z rodziną . Świetna już nie długo święta . Z jednej strony się cieszę ponieważ wszystko się układa , mieszkam razem z Diego i wszystko jest cudowne , ale no jak zawsze jest jakieś ale . Boję się już nie długo rodze . Boję się nak to wszystko się potoczy . Wyszłam do jadalni , a tam stał pięknie rozłożony stół , z kuchni wyszedł Diego . Oparłam się o krzesło i uśmiechnęłam promiennie , po chwili zapytałam
- to wszystko dla mnie
- Widzisz tu kogoś innego ? - zaśmiał się , ja też się zaśmiałam , jednak poczułam mocny ból w okolicach podbrzusza , spróbowałam usiąść . Diego natychmiast do mnie podbiegł , jednak uspokoiłam go mówiąc
- Mały chyba będzie piłkarzem
- Nawet się tak nie śmiej . Wszystko w porządku ?
- Tak
- Napewno
- Napewno
- No dobrze to zjadaj śniadanko , a ja pójdę pościelić twoje łóżko .
- Nie musisz - odparłam
- Fran czy ja to kiedyś tobie przytłumacze , nie możesz się przemęczać - odparł
- Nie mogę scielić łóżka , prać , zmywać naczyń, myć kurzy ani podłogi.To najlepiej już teraz przywiąż mnie do łóżka. - wydarłam się
- Francesca przecież wiesz ,że chcę dla ciebie dobrze . - rzekł przytulając mnie .
- Wiem Diego , przepraszam ja poprostu .. to wszystko .
- Nie tłumacz się to moja wina traktowałem cię jak kalekę , ale zrozum ja się o was martwię .
- Wiem Diego , chociaż ty - odparłam spoglądając na telefon
- Przyjadą tu , obiecała ci - odparł
- Wierzysz w to ?
- Tak - odparł -  Wierz w siebie wiara czyni cuda
wielu się nie udało ale Tobie się uda wielu zwątpiło w krytycznej chwili  a wygrali Ci którzy nie zwątpili . - zaśpiewał , a ja przytuliłam się do niego .
- A teraz zjadaj - odparł
Gdy zjadłam wyszłam z domu mówiąc o tym Diego , poszłam do parku siadając na ławce przy stawie . Po chwili zwróciłam na siebie uwagę jakiś dwóch staruszek i usłyszałam obraźliwe obelgi . - Taka młoda , a z brzuchem - mówiła do drugiej , oparłam głowę o ławkę , próbując ich nie słuchać , jednak się nie dało .
- Co ta dzisiejsza młodzież robi ze swoim życiem . - odparła druga
- No naprawdę , jezu gdzie tak w naszych czasach było  - stwierdziły . Scisnęłam powieki , próbując się nie rozpłakać .
- Później z dzieci się robi taka melina - odparły rozmawiając ze sobą głośno .
Podniosłam się i do nich podeszłam , popatrzyły na mnie i spojrzały na siebie znacząco .
- Rozumiem , że panie są nie tolerancyjne , ale mogłyby panie mnie obgadywać w domu , a nie w parku tylko panią to przeszkadza , że jestem w ciąży tylko panie mają z tym problem , nikt inny zważając na to , że tu jest pełno ludzi . Niech panie pilnują swoich nadentych języków , bo nie wszyscy ci których będą panie obgadywać będą tak mili jak ja . - wydarłam się , nagle usłyszałam czyiś głos mówiący " co się tutaj dzieję " . Odwróciłam się do faceta , podchodzącego do tych bab .
- Niech pan pilnuję swoje ciotki , czy kogoś tam , panie niech pilnują swoich nosów - odparłam i wróciłam do domu , gdzie czekała na mnie słodka niespodzianka .


*************************
Hej kochani ! :*
A więc przepraszam na  wstępie . Dawno nie było rozdziału , nie miałam czasu . No dobra bardzo mi zależało na dodaniu go w mikołajki , ale nawet go nie napisałam , podoba wam się ? Jak tam mikołajki ? Bo u mnie fajnie minęły :*
Wszelkie błędy poprawie jtr :*
Kocham
Dodo ;**



czwartek, 3 grudnia 2015

Informacyjnie ! /2 :*

Hej Robaczki !
Wiem rozdział powienien już być , ale niestety nie man chwili wolnego , a gdy ją już znalazłam to nie wystarczyło mi czasu do napisania czegoś sensownego . Ciagle mam sprawdziany , a moja dość długa nie obecność napewno w tym nie pomogła , dlatego chcę napisać tylko tyle , że MOŻE w wekeend pojawi się next i na tym i może na tamtym jeśli oczywiście pojawią się komentarze pod ostatnim postem ! :***
Kocham
D.C