- Co tam skarbie ? - zapytałam Mechi .
- Nic , nudzi mi się , może pójdziemy na spacer ? - zapytał Fede
- Fede ja mówiłam do małej - zaśmiałam się , a Mechi zaczęła się śmiać ..
- Spacej , spacej - mówiła rozweselona Mechi .
- No dobrze kochanie - powiedziałam i póściłam ją - idź do pokoju i wybierz sobie w co chcesz się ubrać , tata ci zaraz pomoże - powiedziałam , a mój mały urwisek pobiegł chwiejnym krokiem na górę .
- Uważaj - krzyknął za nią Federico .
- Leć do niej - zaśmiałam się , widząc jak się o nią martwi . On tylko przelotnie cmoknął mnie w usta i poleciał do niej . Ja sama poszłam do pokoju i zrobiłam poranną toaletę i się ubrałam . Gdy skończyłam zeszłam na dół , gdzie czakali na mnie moje skarby .
- Idziemy ? - zapytałam
- Tiakkk - krzyknęła mała i wystawiła rączki w moją stronę .
- A ty nie za duża na rączki ? - zapytałam z uśmiechem
- Nieee - zaśmiała się słodko i wtuliła się w moje nogi zaśmiałam się i wzięłam ją na ręce . Wyszliśmy z domu po pięciu minutach byliśmy na placu zabaw , Mechi odrazu pobiegła z Fede na zjeżdżalnie .. Chwilę później mój telefon zaczął wibrować szybko go chwyciłam i nacisnęłam zieloną słuchawkę ..
- Lu ja nie mogę mu powiedzieć - usłyszałam głos Francesci
- Dlaczego ? Myślałam , że ..- nie dokończyłam
- Widziałam go z jakąmś blondynką w parku .. Całowali się - powiedziała smutna
- Jak to ? -zapytałam zdziwiona
- Normalnie Lu ja nie chcę zniszczyć mu życia - wychlipała
- Czekaj Fran zaraz będę - powiedziałam
- To nie ma sensu , ja muszę zniknąć - powiedziała załamana
- Czekaj jak to Fran ? - zapytałam , a zamiast jej odpowiedzi usłyszałam płacz dziecka , rozejrzałam się po placu zabaw , zobaczyłam Mercedes płaczącą , momentalnie powiedziałam Francesce , że niedługo przyjadę do niej i pobiegłam w stronę Mechi , gdzie Federico ? Podbiegłam do niej
- Skarbie co się dzieję ? - zapytałam , a ona zapłakana pokazała mi swoje kolanko . Popatrzyłam na nie miała zdarte kolanko i leciała jej krew . Wzięłam ją na ręce i pobiegłam na pierwszą ławkę , ja już się rozliczę z tym nieodpowiedzialnym debilem !!! Posadziłam małą na ławeczce , a sama zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu bandaża i wody utlenionej . Przemyłam jej ranę i zabandażowałam , gdy ma się małe dziecko i trochę większe dziecko w domu to jest niezbędne . Ściągnęłam ją z ławki i póściłam całując w czółko , a ona pobiegła na zjeżdżalnie . Zobaczyłam Federico i pobiegłam do niego .
- Co ty sobie myślisz ? Zostawiłeś Mechi samą !!! Jesteś nieodpowiedzialny ! Spadła z chóśtawki widziałeś , nie bo ty byłeś zajęty !! - krzyczałam do niego
- Przepraszam Lu , ja naprawdę nie widziałem zostawiłem ją na chwilę . Nic jej nie jest ? - zapytał ze skruchą .
- Hej Lu - powiedział Leon - przepraszam to ja go zagadałem - dodał
- Hej Leon , Fede idź do małej raz ! - krzyknęłam do Fede , wskazując mu malutką blodyneczkę chuśtającą się na huśtawce .
- To ja już pójdę - powiedział Leon , gdy Fede odszedł .
- Leon poczekaj ! Ostatnio widziałam cię z taką blondynką w parku to twoja dziewczyna ? - zapytałam , bardziej bezpośrednio nie mogłaś ? Brawo Lu !!
- Nie to nie jest moja dziewczyna , to koleżanka - powiedział drapiąc się po głowie
- Nie wiedziałam , że z koleżankami się całujesz - zaśmiałam się nerwowo
- Nie to nie tak poprostu ... - zawiesił się
- Nie musisz się tłumaczyć - powiedziałam
- Wiesz muszę już iść .. Paa - powiedził i odszedł
- Pa - powiedziałam i wróciłam na plac mówiąc Fede , że idę do Francesci . Po drodzę nuciłam sobie moją ulubioną piosenkę Crazy Love , gdy doszłam na miejsce drzwi otworzył/a mi ...
*******
No i następny :*
Ten patent co pięć dni jest naprawdę pożyteczny :)
A jak Wam się on podoba ?
Dzisiaj trochę odskoczni , jeśli chcieliście trochę ,
więcej miłości to przepraszam ,
ale piszę o prawdziwym życiu bohaterów
, nie lubię gdy tego wszystkiego jest za
dużo mam nadzieję , że nikogo nie uraziłam ;*
Do następnego ! ;**
PS. Notka na drugim blogu , będzie najprawdopodobniej jutro <3
Kocham
D.C